2.10.2019

NERW







Warsztaty z #blogosferazoologiczna natchnęły mnie do napisania kilku słów, spostrzeżeń, które nagminnie obserwuje na Facebooku, Instagramie. Rzecz się tyczy dosłownie wręcz wymuszania od firm prezentów za promocję na profilach społecznościowych oraz nagminnego kopiowania stylu prowadzenia Instagrama czy Facebooka, zdjęcia odwzorowywane dosłownie 1:1. 



Moja przygoda z FB rozpoczęła się dość niewinnie, wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że TO wszystko się tak rozwinie i dojdę do takiego momentu, że na drugim końcu polski ktoś rozpozna nasz Cziłałkowóz a w nim Bunie czy resztę Gangu.



Stworzyłam  profil na Facebooku w dniu, w którym odbierałam Lolka i założyłam Go tylko dlatego aby nie zamęczać swoich znajomych na moim prywatnym profilu, jego zdjęciami. Uczyłam się robić chłopakom zdjęcia z większym lub mniejszym sukcesem, teraz widzę spory progres w tym kierunku ale to jeszcze nie to co chciałabym osiągnąć.

Jakiś czas później pojawiła się Bunia, wtargnęła w nasze życie przewracając je o 180st. Dotychczasowi obserwatorzy  Fanpage na Facebooku oszaleli na jej punkcie, zaczęli napływać nowi fani tej małej Rudej istotki, domagając się zmiany nazwy profilu na Edek&Lolek Queen Buni - Chihuahua.

Czułam się oszołomiona tym co się dzieje, nie rozumiałam ani nie rozumiem dalej ich fenomenu, przysięgam. Jest to szalenie miłe, że ktoś chce uczestniczyć w naszym życiu, że Cziłki rozczulają kogoś jeszcze innego niż ja.

Pokazywałam i w sumie dalej pokazuje nasze życie z nimi takie jakie jest, bez kolorowania, ubierania w piękną otoczkę luksusu czy udawania, że życie z sześcioma psami to jest tylko przyjemność a nie ogrom pracy, widać na relacjach często że mamy bajzel w domu,  bo jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy posiadają psy aktualnie           6 sztuk!






Mając już Edzia, Lolka i Bunie wkręciłam się w robienie tej trójce zdjęć, wysyłałam pierwsze zdjęcia na konkursy fotograficzne związane ze zwierzakami z sukcesem. Pierwsze nagrody, szaleństwo, cieszyłam się jak dziecko. Wymyślałam nowe wycieczki, żeby mieć fajne zdjęcia. Chwaliłam się zdjęciami na fanpage Cziłek i ich Instagramie.



 Po czym zaczęłam obserwować niestety niezdrową zazdrość i kopiowanie tego co ja robię. Tak, dokładnie kopiowanie, bo jeśli ktoś robi zdjęcie tak podobne do Twojego, że zastanawiasz się czy to na pewno Ty je wymyśliłaś to właśnie jest kopiowanie.  Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać kolejne konta z Chihuahua,  zaczął się jakiś niezdrowy wyścig . Zero swojego stylu, wyobraźni a mnie ogarniała frustracja. Nie mówię, że wszystkie, bo widać kiedy ktoś ma jakąś wizje prowadzenia. Nie mogłam sobie poradzić z tym, że ktoś mnie naśladuje, próbuje robić NA SIŁĘ dokładnie to samo co ja .. każdy ruch..  ale to tak nie działa. Nigdy niczego nie zrobiłam na siłę, nie miałam ochoty nic dodawać to nie dodawałam, czasami przez tydzień czy dłużej nie udostępniałam żadnych materiałów.




 Wszystko rozumiem, że w dzisiejszych czasach każdy chce być znany ! ale naprawdę niezdrową rywalizacja czy robieniem czegoś na siłę jeszcze nikt sukcesu nie osiągnął.
Gdyby nie TOP FOR DOG pewnie dalej bym nie pisała żadnych recenzji produktów, wiem teraz ile to jest teraz pracy, ile czasu trzeba poświęcić na zrobienie porządnych zdjęć, ile potrzeba czasu na napisanie naprawdę fajnego tekstu a nie tylko :

  • Produkt
  • Skład
  • Polecam

No raczej nie o to w tym wszystkim chodzi. Ja sama jestem świeżakiem i wielu rzeczy jeszcze nie wiem i nie znam w tym temacie, ale wiem dokładnie jak chce żeby mój wpis wyglądał na blogu. 

Nie chce pisać większość ale widać, którzy blogerzy, instagramerzy robią coś z sercem, a którzy idą po najmniejszej linii oporu – „dej za recenzję” i później tacy reklamują wszystko dookoła to tak jakby nie reklamowali NIC.

Do mnie osobiście przemawiają osoby, które żyją z produktem, wiedzą o nim dosłownie wszystko, wtedy aż się chce czytać takie blogi, fanpage czy wpisy na instagramie i  wtedy wiesz, że warto zwrócić na coś uwagę.   

Wściekam się na sytuacje, która panuje na Ig, na Facebooku nie jest to aż tak widoczne. Bloggerzy, którzy są na „rynku” od kilku, kilkunastu lat naprawdę odwalają kawał dobrej roboty tworząc dla nas psiarzy wszystkie posty o behawioryzmie, testują rzetelnie produkty sprawdzając każdy najmniejszy szczegół danego produktu wymyślają gdzie pojechać aby zrobić piękne zdjęcia           a ktoś perfidnie zacznie kopiować ich prace, pomysły na zdjęcia twierdząc ze to ich własne nabijając sobie follow w tempie ekspresu.

 A już wszędobylskie rozdawajki… ok fajnie  takie akcje zrobić raz na jakiś czas ale nie codziennie gdzie warunkiem „zaobserwuj nas i warunek konieczny musisz ze mną zostać ja wszystko sprawdzam! „ Gdzie my żyjemy? Obłuda nie tylko istnieje na Insta czy FB ona jest wszędzie, jestem blisko środowiska Chi (posiadam zarejestrowaną hodowle w ZKwP)  i tam aż strach opowiadać co się dzieje.

Należę do osób, które nigdy nie proszą się o nic. Za dużo widziałam i dostałam  w swoim zaledwie 33 letnim życiu po dupie tylko i wyłącznie za to, że robię COŚ innego, że nie wpasowuje się w sztywne ramy czy nie jestem jak te wszystkie chodzące kalki po tej ziemi.



Jestem inna, mam swoje zdanie, które ciężko mi zmienić i naprawdę jest mi z tym bardzo dobrze.  
   


 Nie oglądam się na nikogo ale dla ludzi perfidnie zrzynających to co ktoś robi z pasją i poświecą sporo czasu i serca nigdy nie zaakceptuje i będę to zawsze otwarcie krytykować.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz